Noc. Wkoło
tylko ciemność .Jej każde spojrzenie tonęło w otchłani czerni. Była sama.
Jedynie szum wysokich drzew i mocne porywiste podmuchy wiatru dawały znać o
swej obecności. Usilne próby dostrzeżenia czegokolwiek za każdym razem szły na
marne. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie wbiły jej się w dłonie zadając
ból. Powoli zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech czując, jak jej płuca się
rozszerzają. Zrobiła krok w przód. Najpierw jeden, później drugi, ostrożnie
stawiając bose stopy na nierównym podłożu. Nie wiedziała jak się tu znalazła.
Nie rozumiała jak się to stało…
Zza konarów
drzew wyłonił się księżyc w całej swej okazałości oświetlając małą, wąską
dróżkę. Bez wahania zaczęła podążać w jej kierunku licząc , że to właśnie ona
przyniesie jej ratunek. Szła pewnie czekając na kres drogi gdy nagle.. Zawahała
się przed kolejnym krokiem… Patrzyła przed siebie z niedowierzaniem. Na końcu
oświetlonej przez księżyc drogi był dół.
Nie był duży lecz ogromny i z każdą chwilą rozrastał się coraz bardziej
.Dziewczyna machinalnie chciała cofnąć się do tyłu ale… co to? Nogi nie
posłuchały rozkazy poruszając się w stronę przepaści… Sekundę później już spadała … Najpierw powoli . a potem coraz
szybciej i szybciej… Widziała księżyc ,
który zdawał się z niej śmiać. Drwił z jej naiwności i tego , że tak łatwo mu
zaufała.. Jej ciało przeszywał okropny ból… Wnętrzności zmieniały swoje
położenie w jej ciele , przesuwały się jakby szukając sobie nowego, lepszego
miejsca…
A ona dalej
spadała.. to trwało bez końca. Jedyne o czym marzyła to nie o ratunku lecz o
śmierci … Jej myśli powtarzały jedno zdanie: „Niech ten ból się skończy..!”
Chciała wreszcie spaść i roztrzaskać się o skalne igły i nie cierpieć .. już
nigdy.. przez nic.. przez nikogo..
Wtem , nie wiadomo
skąd pojawiła się nad nią czyjaś biała dłoń. Nie wiedziała skąd wzięła siłę by
ją chwycić ale.. zrobiła to… Blade jak śnieg pale zacisnęły się w żelaznym
uścisku na jej ręce… I znów ból, jednak tym razem słabszy i.. ostatni. Już nic
nie bolało. Tortury zniknęły. „Nie
żyje”-pomyślała. Jednak fakt ten nie
przyniósł strachu a ulgę..
…Rozchyliła
opuchnięte powieki... Jakież było jej zdziwienie kiedy zamiast nieba lub choćby
piekła zobaczyła swój pokój… Odetchnęła z ulgą zdając sobie sprawę ,że był to
tylko koszmar.. Przyłożyła rękę do czoła i westchnęła przeciągle wyrzucając z
siebie wszelkie kotłujące się w niej emocje…
I przeraziła ją jedna rzecz. Wciągnęła ze świstem powietrze czując jak
jej serce bije coraz szybciej…
Powodem nagłego przypływu emocji były siwe ślady czyich palców
na jej ręce..
wow
OdpowiedzUsuń