Wyświetlenia strony

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział XVI "Without a cause"

Na początku przepraszam z całego serca ,że dawno nic nie dodałam ale wiecie te całe egzaminy potrafią wykończyć;)
Za to jutro dodam dwa w nagrodę!
Mam nadzieję,że wam się chociaż troszkę podoba :D
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

***OCZAMI LIAMA***

No tego to się nie spodziewałem !Harry sam do mnie przyszedł! haha!
 Kto by pomyślał,że to ,że Joan zobaczy mnie z Camile znaczy się dla nich to oficjalnie Carmen..
ale i tak nieświadomie pomogła mi zwieść wszystkich.Jest tylko jeden mały
 drobiazg w tym całym szczęściu a mianowicie Louis.On coś podejrzewa ..
nie wierzy w to,że
 tak łatwo dałem  za wygraną..oczywiście ma racje tylko..tylko dlaczego?
Cóż lepiej o tym teraz nie myśleć..musze skupić się na dalszej części mojego
wspaniałego planu,.dziś mamy czwartek co znaczy,że do jutra muszę załatwić
 odpowiednią ilość alkoholu ,żeby wszystko poszło jak należy.Do tego potrzebni
mi będą jednak chłopcy.


Wszedłem do pokoju.Zayna i Nialla
-Hej co byście powiedzieli na taką prywatną imprezę?-rzuciłem od wejścia
 bez zbędnych komentarzy
-No a to w sobote nie ma dyskoteki?-odpowiedział Niall z pełnymi ustami..
kurde ten znowu coś jje ja piernicze jak on tak może?
-Jest jest-zapewniłem blondynka-ale chodzi mi o taką naszą zespołową
 procentową imprezę wiecie
-posłałem uśmiech,który mówił za wszystko
 co bydziło w nich wątpliwości
-To jest sobota więc większość wraca do domów.
O 20:00 powiemy ,że my także zabieramy się do siebie ale tymczasem..
-Ja wchodzę! Chętnie zatruję trochę swoją wątrobę-zaśmiał się Zayn
-Nie no ja też nie odmówię-wspomniał się Niall przełykający ostatni kęs 
swojej kanapki
Kiedyś jak jadł chipsy i zjadłem mu ostatniego z miski o mało nie przypłaciłem
 tego stratą ręki.Teraz już mam nauczkę na przyszłość
,żeby nigdy tego nie robić.
Głodny Niall to zły Niall.
-A co z resztą?Mówiłeś im już wiesz trzeba ustalić składkę kupić jakieś przegryzk
i i załatwić sobie na noc bo tutaj niestety nie będziemy mogli wrócić a na ulicy nie uśmiecha
 mi się spać?
-Jeszcze z nimi nie gadałem najpierw przyszedłem do was.
-A są w pokoju?-zapytał Niall wycierając usta z przeróżnych okruszków
-To ja po nich lece.Zaczekajcie tutaj to wszystko załatwimy od razu

Po chwili Niall wrócił z chłopakami,który od razu zgodzili się na moją propozycje,.
Za pewne blondynek opowiedział im wszystko po drodze.Ustaliliśmy,że Harry załatwi pokój(nie wiem skąd ma takie kontakty ale dobra już nie wnikam.)
Zayn i Lou mają kupić alkohol.Moim i Nialla zadaniem było zgromadzenie odpowiedniej ilości przekąsek .



*************************'



Dzień minął bardzo szybko.Planowanie i załatwianie wszystkich formalności zajeło wszystkim dużo czasu więc  każdy zmęczony szybko zasnął.

Rano po śniadaniu zabraliśmy się ostro do pracy. Złożyliśmy się na wszystko czego
 będziemy potrzebować włącznie z pokojem,który był już specjalnie dla nas zabukowany.
Harry szybko się uwinął..szkoda,że ten wieczór nie skończy się dla niego tak miło jak przewiduje..

Koło 16 wybraliśmy się na zakupy(tylko Hazza wykręcił się i nie poszedł z nami tłumacząc
,że ma coś do nadrobienia z materiału..ta ..ma na myśli badania nad Joan?)
.Zayn i Louis poszli w swoją stronę po procenty a ja biegałem po markecie za
szalonym Niallem pakującym wszystko co jadalne do wózka.

Mieliśmy już tone zapasów,jednak nasz żarłok stwierdził,że to i tak nie wystarczy
na całą noc.Sam pochłonąłby ów towar pewnie w niecałą godziną..oczywiście tylko gdyby mógł..

Wracając trafiliśmy na przyjaciół.
-Macie wszystko co potrzeba?-zawołał wesoły Niall próbując zajrzeć do jednej z toreb,którą właśnie trzymał Zayn.Mulat jednak sprawnie mu to uniemożliwił uderzając go reklamówką w krocze.Wszyscy zareagowali śmiechem..no oprócz biednego Niallerka..
-Au!-zawył zwijając sie w kłębek-a to za co?!
-Nie zagląda się do nie swoich dziurek-pokiwał palcem i posłał uśmiech na znak wyższości
-Czyli załatwiliście co trzeba?-chciałem się upewnić ,przecież taka błahostka mogłaby mi wszystko popsuć..
-śpiewająco!!-odparł Lou wysokim sopranem..-i mamy coś specjalnego..-pokiwał znacząco głową unosząc swoje brwi raz w góre raz w dół..-Jack Daniels.Mówi ci to coś chłopczyku?-zrobił miną jak by się nade mną litował
-Tak Lou.Mówi. Widzę,żę połakomiliście się na wisky?
Ile tego w sumie jest?
-Cztery połówki i dwa Danielsy.


Teraz już na pewno wszystko pójdzie tak jak chce..wybacz Harry.Od jutra wszystko się zmieni..
Zmieni na gorsze mój drogi przyjacielu..







1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że Joan nie ulegnie Liamowi :) Ona ma być z Harrym ! Świetny rozdział ;> czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń